nienawidzę tego miasta :P
wszelkie skojarzenia ze zdjęciami robionymi z wieży katedralnej w Krakowie są błędne i nie na miejscu! :)
widać mój akademik, ech tam mój, to miejsce, w którym mieszkam;
ja chcę do Krakowa...
a nie do tego miasta, gdzie na światłach czeka się dłużej, niż idzie się na uczelnię, a gołębie są czarne i bez pazurków... :P
no, a ogólnie fajnie - mało zajęc, nic nie zadają, integracja w toku, a z uczelni można wrócić do akademika i porozmawiać na pasjonujące tematy - i piszę to naprawdę bez ironii ;) tylko ciągle jednak wraca myśl: "mogłeś być w Krakowie...", bo pod Hrabim nie można usiąść, bo raz - na rynku w ogóle nie ma ławek! a dwa - kręci się tam pan, który bije się patelnią... ech Mickiewicz to Mickiewicz :)