Dzisiaj około 11:00 w przedpołudnie, tuż po obudzeniu dotarły do mnie przykre nowiny. Trzęsienie ziemi jakiego dotąd
nie znało młode pokolenie Japonii nawiedziło ten piękny kraj. 8,9 w skali Richtera to 7 pod względem wielkości katastrofa
w historii świata wyrządzająca tysiące zniszczeń, chowająca ludzi pod gruzami budynków i 10-metrową falą wody.
Dzieci, ich rodzeństwo, rodzice - całe rodziny, pracownicy, dyplomaci, turyści, przyszłe/ wschodzące/ obecne gwiazdy,
zwierzęta domowe nie żyją. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do ponad 151. Jak zaznaczono, liczba zabitych nie uwzględnia 200 - 300 osób, które najpewniej utonęły wraz z nadejściem fali tsunami. W takich chwilach przypominam sobie
jakie to życie jest kruche. Tak trudno jest żyć, ale jeszcze trudniej jest umrzeć zostawiają tu, na ziemi bliskich ludzi,
rodzinę i krewnych i innych, których dotknęło nasze odejście. To zdecydowanie nie był dobry poranek, to nawet nie był
dobry dzień. Dobija mnie ta bezsilność wobec losów mieszkańców regionów dotkniętych trzęsieniem ziemi i tsunami oraz
tych, którzy dopiero jego doświadczą jak: Tajwan, Indonezja, Hawaje, Australia, Filipiny etc. Nic dziwnego, że nazwa tej
fali budzi tyle strachu. Azjaci jak nikt inny znają jej niszczycielską siłę. Od lat są przygotowywani na takie nieszczęścia
..dlatego wierzę, że prędko się zregenerują. Czego nie mogę powiedzieć o ludziach, których życia nie powrócą najnowocześniejsze technologie. Jedyne co możemy teraz zrobić to się modlić o dobro pozostałych przy życiu osób
i tych, którym jakimś cudem udało się schronić i czekają na pomoc medyczną. Oby w porę nadeszła..
Droga Japonio, bądźcie silni w walce z matką naturą.
Cały świat modli się o wasze bezpieczeństwo.