Nie chcę się na Niego patrzeć. Ani w szkole ani nigdzie indziej. To po prostu boli. Cholernie boli. Do tego dochodzi świadomość, że nigdy nie będzie tak jak to sobie wymarzę. A marzę stanowczo za dużo i za często. Przez to czasami odbiegam całkowicie od rzeczywistości.
Ja tylko chcę żeby było dobrze.
Czy to aż tak wiele?