http://www.youtube.com/watch?v=bRfMwoIizTQ
W końcu dotarłam na miejsce. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Faith chyba spała. Jak najszybciej doprowadziłam się do względnego porządku i wróciłam na moje łóżko.
Okryłam się kocem Messa i bez problemu zasnęłam.
-Loren! Do cholery, wstawaj!- poczułam jak ktoś mną potrząsa
Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłam zdenerwowaną Faith.
-Co się dzieje?- zapytałam zaspana
-Musimy wracać do domu! Twój tata miał wypadek! Ktoś potrącił go samochodem!- krzyknęła
Nagle świat jakby spowolnił. Czułam się jak w amoku. Jej słowa do mnie dotarły i wtedy moje oczy wypełniły łzy. Patrzyłam przed siebie i kurczowo przytrzymałam koc.
-Ubieraj się, jedziemy!- wrzasnęła i pomogła mi wstać
-Powiedz mi, że nic mu nie jest, błagam.- powiedziałam cichutko
Faith tylko pokiwała przecząco głową patrząc mi głęboko w oczy. Po chwili mocno mnie przytuliła. Nie wiedziałam co mam robić, mimo że Faith dokładnie mnie kierowała. Pakowała moje ciuchy do walizki. Gdy chciała wziąć z mojego łóżka koc, natychmiast jej go zabrałam. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale ja milczałam. Przytuliłam go do siebie i próbowałam jej pomóc. Nic mi jednak nie wychodziło. Chciałam już jak najszybciej znaleźć się koło taty. Tak strasznie pragnęłam już tam być.
Szybko wsiadłyśmy do auta. Oddałam Faith kluczyki, sama nie byłam w stanie prowadzić. Na szczęście nie trafiłyśmy na zbyt długie korki. Byłyśmy pod moim domem po ponad godzinie jazdy. Szybko wysiadłam z auta i wbiegłam do domu. Zobaczyłam mamę, była w kuchni. Na twarzy malował jej się strach, była niespokojna.
-Co z tatą?- zapytałam
Zaniosła się na płacz. Od razu mocno ją przytuliłam.
-Wprowadzili go w śpiączkę.- wyszlochała
Moje oczy na nowo zwilgotniałt, ale nie chciałam płakać. Musiałam być silna i taka też byłam. Odsunęłam się lekko i popatrzyłam na mamę.
-Będzie dobrze, zobaczysz.- pocieszyłam ją- W którym szpitalu leży?
-W tym koło naszej firmy, nie pamiętam nazwy, przepraszam.- złapała się za głowę
-Pojadę tam za chwilę, dowiem się może czegoś a Ty odpocznij.- pogłaskałam ją po włosach
Następnie wyszłam do Faith.
-W jakim jest stanie?- zapytała natychmiast do mnie podchodząc
-Kiepskim. Jadę do szpitala.- odparłam głęboko oddychając
-Jadę z Tobą.- zaproponowała
-Faith, Ty też odpocznij, pojadę sama.- westchnęłam i pocałowałam ją w policzek
Wzięłam od niej kluczyki i wsiadłam do samochodu. Natychmiast ruszyłam przed siebie. Musiałam dostać się do samego centrum, co w Los Angeles równało się czasami z cudem. Wrzuciłam piąty bieg i mknęłam przed siebie modląc się, aby nie zarobić mandatu. Priorytetem było dla mnie znalezienie się obok taty.
Wreszcie, po 30 minutach pojawiłam się na parkingu. Znalazłam miejsce i wbiegłam szybko do szpitala, następnie prosto do recepcji.
-Mark Adams, moze mi Pani powiedzieć w której sali leży?- zapytałam zbytnio nie zastanawiając się nad logiką mojego zdania
-Musi Pani iść na trzecie piętro, ostatnia sala po prawo.- odparła patrząc w komputer
-Dziękuję.- dodałam odchodząc pospiesznie i kierując się do windy
Drżącym palcem przycisnęłam strzałkę w dół a następnie trójkę.
-Szybciej, szybciej.- mruczałam niecierpliwie
Drzwi się otworzyły a ja z impetem pobiegłam na sam koniec korytarza. Zatrzymałam sie dopiero przed samym wejsciem do sali. Przez szybę zobaczyłam go podłączonego do maszyny. Spojrzałam w bok, w moją stronę szedł jakiś lekarz.
-Mogę do niego wejść?- zapytałam szybcko
-Jest Pani córką?- odparł starszy meżczyzna
-Tak.
-Proszę bardzo.- blado się uśmiechnął i wszedł do sali na przeciwko
Ja w tym czasie uchyliłam drzwi i zrobiłam pewny krok naprzód. Przegryzłam dolną wargę i usiadłam na małym krzesełku, które było obok jego łóżka.
-Tato...cholera.- wyszeptałam i chwyciłam go za dłoń
Miał posiniaczoną twarz i ręce. Spał. Miał spokojny wyraz twarzy. Zatrzepotałam rzęsami, żeby się nie rozpłakać. Przytuliłam głowe do jego klatki piersiowej i przymknęłam oczy. Miałam nadzieję, że za chwilę się obudzi i wszystko znów będzie dobrze.
Spędziłam w szpitalu ponad godzinę. Następnie pożegnałam się z tatą i wróciłam do domu. Musiałam być teraz z mamą. Wakacje powoli się kończyły, firma na nowo zacznie prosperować na najwyższych poziomach. Muszę jej pomóc, sama wszystkiego nie uporządkuje. Gdy weszłam do domu, siedziała w salonie ze szklanką whiskey.
-To nic nie da.- wyszeptałam
Ta jednak uniosła na mnie wzrok, wstała i nalała mi tą samą ilość alkoholu. Bez zawahania podeszłam i chwyciłam za szkło. Przechyliłam je i wypiłam całą zawartość.
-Wyjdzie z tego, na pewno.- powiedziała cichym głosem
Przytaknęłam jej i nalałam nam do pełna.