Zdjęcie - jak do tej pory, Jej ulubione ;*
Jedni cały czas piszą o imprezach, inni o szkole, to inni znowu o tańcu, część osób dodaje zdjęcia by skwitować je jednym lub dwoma zdaniami.
Ja, w zasadzie też stałem się ostatnio dosyć monotematyczny ;) mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe ;)
Ta notka stety lub niestety też nie będzie odbiegać zbytnio od tematu powszedniego ;)
Nie ukrywam, dostałem impuls by znów usiaść i zastanowić się poważniej nad pewną kwestią.
Mianowicie... Jeśli kocham to znaczy, że jestem naiwny. Część osób tak twierdzi. Z moich obserwacji wynika, że zdanie to wyrażane jest przez osoby którym brakuje partnera życiowego.
Powiedzą mi oni: masz klapki na oczach i nie widzisz co sie tak na serio dzieje.
Czy aby napewno wiedzą co mówią?
Kocham, to pradwda. (wiem, że teraz hejterzy sie odezwą, ze znowu to samo itd... nie podoba sie to nie czytajcie, proste.) Kocham i jestem tego świadomy, wiem co ta miłość dla mnie
znaczy, wiem ile dla mnie warta jest Karolina, wiem, że nie chce nikogo innego, nigdy!
Klapki na oczach? Tak, włączają się gdy jestem przy niej ;) Lecz potrafie też spojrzeć na swój związek bez tych klapek. Czy wiem, że dziewczyna mi ufa? Ja ufam jej, jeśli chodzi o moje podejście w tej kwestii jestem pewien w 100%. To też może być troche naiwne, bo jeśli byłaby cwana wykorzystała by to od razu, nadużyła by tego zaufania, co w końcu wyszło by na jaw. Jednak ufam jej mimo, że takie mysli czasem mnie nawiedzają ;) Ona - mówi, że ufa... ale czy moge być pewny na 100%, tak jak jest to w moim przypadku? Do końca nigdy nie będe pewny. Jednak... Widze to, czuje to, że ufa. Gdyby tak nie było, kontrolowała by mnie na każdym kroku, traktowała jak psa na smyczy. Nie jest tak i bardzo sie z tego ciesze. Nie znaczy tez, że to wykorzystuje do niecnych celów. Doceniam to, szanuje i nie chce zawieść tego zaufania więc po prostu `nie odpierdalam`. Bo nie warto ;)
Druga sprawa, obawa przed zranieniem. Nie moge być pewny, że mnie np: nie zdradzi.
Jednak, dając drugiej osobie to czego potrzebuje, kochając ją, szanując, obdarzając zaufaniem to wydaje mi sie, że nie mamy sie czego obawiać. W każdym kto kocha, chyba czasami włącza sie obawa przed tym, że druga osoba może nagle zmienić zdanie, odejść od nas itd.
Jednak ja w sobie wypracowałem coś takiego, że miłość pokonuje te obawy, nie martwie sie o to bo wiem, że daje miłość, szczęście i to samo otrzymuje w zamian. Jestem pewien, że nic złego sie nie stanie. Jestem pewien, że to będzie trwać aż do końca.
Powiecie, że to naiwne i głupie... Cóż, wole być naiwnym głupcem, do szaleństwa w niej zakochanym, dziękować za każdą chwile z nią spędzoną, każdy gest, każde słowo traktowac jak dotyk Boga niż żyć sam i karmić sie sztucznym szczęściem.
Zbliżają sie urodziny... Ostatnie naście jak już wspominałem. Trzeba będzie dobrze to opić,
ktoś chętny mi potowarzyszć?:D
Formatowanie notki sie zjebało;/ nie wiem czy to wina przeglądarki czy kazdy tak ma. W każdym razie, na formatowanie mam wyjebane ;))