Dziś trzydziestego pierwszego sierpnia.. godzę się z moim losem, z tym że moja serce należało
tylko do Niego i zawsze będzie Jego własnością.. jest mi słabo i zimno, w choy zimno i nie wiem
co dzieje się z moim sercem, ale nie czuję ani złości, ani żalu i bezradności, a w głębi duszy
zgodziłam się na to już dwa razy i dwa razy dostałam mocnego kopniaka.. wiesz?
nawet jeśli już nigdy nie będzie mój Kocham Cie i zawsze te uczucia będą we mnie żywe...
słychać ten zakichany koncert.. darcie mordy i tyle..
M nie odzywa si e od 5h.. ale przecież nie powinno mnie to obchodzić.. nie będzie.. dziś ostatnie
smutki, żale, płacze w poduszkę by od jutra być nową, piękną i robiącą wszystko jak najlepiej.
nic po za tym..
przespałam dwie godzinki ogarnęłam co dzieje się w 'wielkim świecie' i idę spowrotem..