Po drodze zgubiłam siebie.
Brakuję mi czekoś, co nawet nie potrafię sprecyzować. Ktoś/coś/przeżycie/wydarzenie? Nie wiem. Udaję się w drogę powrotną, na razie w myślach, może zgubiłam to po drodze? A może nigdy tego nie miałam i muszę zrobić krok naprzód, by dowiedzieć się co to jest? Potrzebuję to znaleźć, by mieć choć odrobine poczucia, że dobrze wypełniam swoją misję. Nic nie dzieje się od tak. Wszystko jest ustalone gdzieś tam na górze. I teraz od nas zależy czy damy sobie z tym radę, czy też zostaniemy złamani przez życie, nie dające nam drugiej szansy.
Nie jestem już tą samą osobą, zmieniłam się, jak każdy. Nie wiem nawet kiedy i czy na lepsze. Zamykam drzwi, niechcąc, by wydało się co tak naprawdę skrada się w środku. Jednak sporadycznie uchylam je, wypuszczając na światło dzienne rzeczy, z którymi samej trudno mi poradzić.
Denerwuję mnie ten rok, przyniósł za sobą wiele nieoczekiwanych sytuacji, emocji. Denerwuję mnie to, że dzieją się rzeczy, na które nie mam wpływu. Denerwuję mnie to, że próbując coś zmienić, znów stoję w tym samym miejscu. Do widzenia.