cdn. cz. 1
I tak oto złapałem Kaktusa w stroju mikołaja.
Nie łatwo było, ale go dogoniłem i natychmiast zabrałem do pokoju przesłuchań.
Trafił na salę zeznań, lecz najpierw zrobiłem mu zdjęcia do kroniki,
Był mało mówny, ale kiedy usłyszał, że obedrzemy mu brodę mikołaja,
natycmiast nam wszystko wyśpiewał od A do Z.
Więc było to tak:
Nikt nie spodziewał się takiej pogody na Wielkanoc.
Chciałem zrobić Wam psikusa i spuścić śnieg z nieba.
Wszystkie pogodynki huczały, że ma przyjś ocieplenie.
DUPA, a nie ocieplenie!
Rano zakradłem się po mój strój mikołaja i ugadałem z niebem, co jak i gdzie ma spaść śnieg.
Oczywiście nic nie jest za darmo. Zgodzili się, ale za drobną opłatą (wartość opłaty do informacji śledczego).
Zrobili to w zaskakującym tempie. Nikt jeszcze nie zdążył wstać.
CAAAŁY dzień miał sypać i sypie. Kiedy widziałem, jak ludzie narzekają, zadzwoniłem do nieba.
Niestety moje zamówienie jest w trakcie realizacji i nie można go już anulować.
Chciałem dobrze.
Wiedziałem, że skoro święta, wina pójdzie na zająca i kurczaczki, ale nie spodziewałem się, że mnie znajdziecie.
Spłacę to, kiedy tylko nadejdzie lato.
Będzie w PIIIZDU GORĄCO!
Nie miałem innego wyjścia, jak zamknąć go za kraty.
Posiedzi, aż do nadejścia wiosny!
'69-'71