"A kiedy jej się pojawiały te nawroty przykre,
kiedy zaczynała się wymykać sama sobie,
musiałem ją trzymać mocno, chronić
musiałem, bo w tych okresach mogła się
poobijać o powietrze, w tych okresach jej się
ziemia usuwała spod nóg, trzeba było tulić
ją, lekarstwa nie postrzeżenie w soku
rozpuszczając, tulić ją, tłumacząc, że
wszystko jest w porządku miłosnym dla nas
raz na zawsze ustalonym, tulić ją, z ust do
ust ten sok psychotropowy podstępnie
przelewając, tulić ją, zapewniając, ze
byliśmy, jesteśmy i będziemy, że to się
dzieje naprawdę, tulić ją, a potem czuć, jak
w niej napięcie słabnie, jak się rozładowuje
żródło histerii, jak mięknie mi w ramionach i
wierzy już bezgranicznie w moje słowa"
Galowo.
Bo nocą wszystko jest bardziej..