Dzień pierwszy zaliczony.
Zjadłam dużo. Bez śniadania. Na obiad jajko sadzone, cztery kabanosy drobiowe i serek wiejski. Kolacja, dwa sadzone jajka.
Miałam dziś jakoś multum energii, po przeczytaniu wielu wpisów poczułam chęć do ćwiczeń. Przejechałam rowerem około 40 km, zrobiłam 53 brzuszki i kilka skłonów. Powiedzmy, że czuję się hmm, aktywnie.
Mam nadzieję, że jakoś dam radę, bo dla Was moja dieta to może nic, ale mi jest naprawdę trudno.
A jutro chyba sobie nie pobiegam, bo czeka mnie przypadkowe spotkanie (może) z facetem, który ostro mną zakręcił i noc z matematyką. Jak ja to kocham.
Piję mnóstwo herbaty, to dobrze czy jednak nie do końca ?
Unplugged