Cześć mam na imię Karolina i przez ostatnie miesiące stałam się ekspertem w osiemnastwowiecznym pruskim budownictwie fortyfikacyjno wojskowym we Wrocławiu oraz mega specem od prostytucji męskiej w Grecji klasycznej. Nauczyłam sie tak rozróżniać więźby dachowe, rodzaje traktów klatek schodowych i że papa dachowa jest bitumiczna a beton możebyć ciężki i lekki. Jeszcze trochę i rzucam historię, lecę na polibudę na materiałoznastwo, budownictwo i architekturę w jednym czasie. No bo państwo jako historycy powinni takie rzeczy umieć. Oczywiście panie doktorze. Każdy czyta słownik terminologiczny budowlany do podusi. Po niemiecku. Bo przecież państwo we Wrocławiu studiują, tu bez niemieckiego ani rusz, więc mnie nie interesuje, że państwo w zyciu ani jednej lekcji niemieckiego nie mieli. Ja do swojego doktoratu to po rumuńsku czytałem, mój promotor stwierdził, że skoro włoski znam to z rumuńskim sobie poradzę. Oczywiście panie doktorze. W jeden semetr nauczymy się niemieckiego, odnajdziemy wszystkie materiały, pojedziemy do Berlina do archiwum i napiszemy zajebiste prace zaliczeniowe, żeby pan mógł sobie na nich habilitację napisać. Co z tego, że nigdzie nic nie ma. Bo przecież państwo tyleeee artykułów z epoki mają. A tu psiskus, wcale tyleeee nie ma. Tyle nawet nie ma a co dopiero tyleeee. No ale przecież pana habilitacja sama się nie zrobi, od czegoś ma się tych studentów, prawda? po co siedzieć w archiwum budowlanym przez 3 miesiące praktycznie każdego dnia, skoro mogą to zrobić studenci? Lepiej iść na browarka, z gej-chłopakiem do kina, potrzymać się za rąsię. a habilitacja? no przecież studenci mi piszą...
Tylko szkoda, że Ci studenci czasem myślą i wiedzą jak zadbać o siebie i swoją ciężką pracę.
No cóz ktoś tu chyba będzie miał problem.
I pozdrawiam moje drugie leniwe pół, wygrzewające dupę na greckich plażach, podczas gdy ja się wygrzewam w majówkowym deszczu.
wreszciekrzyczyszcośoniczymconaprawdęmaznaczenie.