Chyba w końcu dobra passa, szkoda, że nareszcie, ale znalezienie ukojenia, pod niektórymi względami dowartościowało mnie. Oczywiście nie zmienia to faktu, że jestem nieuleczalnie chorą masochistką i z tym żyję, co zasługuje na podziw.
Nie obyło się bez kłótni, godzenia, potem ponownych kłótni i wracania do punktu wyjścia, no bo jakże by inaczej? Mam nadzieję, że przeszłość mnie aż tak nie zaskoczy, a jeśli już, to oby tak nie bolało.
NAPRAWIMY TO, nie?
Rozdarcia emocjonalne - ZAWSZE SPOKO, kocham nocne rozmowy na komunikatorze, nie Maniek? Nie wspomnę już o tym, że wręcz kocham twój prezent (książka ;D).
Nigdy nie dawałam dedykacji na photoblogu, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Zdjęcie z przesłaniem dla dwóch osób, a już szczególnie dla jednej - zainspirowała mnie, nie obyło się oczywiście bez napadu na szafe Gabryś, ale przynajmniej szpile znalazłyśmy, nie p. fotograf (studioWIERZBOWA)? No i jeszcze dedykacja dla mojej kochanej BAMBARYŁY (lof ju!), za każdą noc, za każdy dzień, za to, że jesteś, no po prostu nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła, pamiętaj, że kocham Cię nad życie i zawsze tak będzie, ale już nie będę Ci tak słodzić - ogarnij się, kochanie, a już szczególnie 14.02! <3
A, no i polecam gejowskie filmy! ;)
Chyba minęło i oby już nie powróciło, nigdy!