są takie dni na które czekam:
niedziela - Kościół - kurcze no tak bardzo chcę tam iść
poniedziałek (ale tu tylko kilka godzin) - formacja! kurcze, nie mogę się doczekać ; )
wtorek (po lekcjach - zdecydowanie po lekcjach) - po niemieckim i jeszcze jazda ;d
piątek: spotkanie Oazy
a w ogóle w weekend tak bardzo chcuałabym być w Pelplinie - a jak się dowiedziałąm, że będzie tam Fasolka to już w ogóle umarłam z żalu (stąd ten tytuł) - jest mi okropnie przykro z tego powodu że mnie tam nie będzie (składa się na to wiele rzeczy: Białogard - gdzie to jest?!; czas - no bo skoro już mieszkam w odległym Białogardzie to trzeba wszędzie dojeżdżać a to sporo trwa)
11 listopada - czekam chyba bardziej dlatego, że będzie wolne aniżeli dlatego, że jest spotkanie Oazy w seminarium - no właśnie okropnie boli mnie też to że już nie jestem tak przywiązana do swojej diecezji (no bo mam wrażenie, że "bliższych" ludzi mam w innych diecezjach)
26-28 listopada - bardzo potrzebuję Szkoły Animatora (chociaż wolałabym tą w Pelplinie ;p) ale to nic. Ale Szkoła Animatora mi się dobrze kojarzy - ostatnio mieliśmy takie świetne warunki do skupienia się no i w ogóle było bardzo zacnie - naprawdę jak sobie wrócę do tamtego weekendu to jestem bardzo zadowolona.
3-5 grudnia: już nie wiem czy czekam czy nie. znaczy sie czekam ale nie chcę się rozczarować. tak bardzo bym chciała żeby Ci wszyscy ludzie byli! Bo właśnie osoby, które mają być będą główną atrakcją weekendu ;d
...
chciałabym sie obudzić i być już na spotkaniu formacyjnym, spotkaniu ogólnym, Szkole Animatora i na 18stce...
i Rzym - nie Madryt.
a alternatywą niech będzie Wilno, które bardzo chciałabym zobaczyć ; )
a pocieszenie: Bóg Cię kocha zadziałało :)
no i sms swoją drogą też zadziałał ;d