Nie odchodź, czuwaj, bądź
Słowa przeszyły Krzysztofa, który zaraz wybrał numer do swojej mamy z pytaniem czy jego ukochana tam jest.
-Mamo, błagam! Powiedz, że Karolina jest u Ciebie!
-Nie. Nie ma synku. Czy coś się stało?
-Wiesz co, nie mam czasu o tym teraz rozmawiać, muszę ją znaleźć, zapłacić za błędy.
-Krzysiek, nie rób nic głupiego. Porozmawiaj ze mną - lecz jej słowa przerwał dźwięk zakończonego połączenia.
Usiadł na kanapie i znów zaczął rozmyślać gdzie jest jego ukochana. Dzwonił setki razy, ciągle słyszał to samo. "Przepraszamy, wybrany numer znajduje się poza zasięgiem sieci.". Zaczął spokojnie myśleć.
-Wiem! - wrzasnął na cały dom.
Przebrał się i wybiegając z domu, wsiadł do auta zadzwonił do swojego przyjaciela:
-Cześć Paweł. Wiem, że masz urlop ale potrzebuję Twojej pomocy.
-Cześć Krzysztof. Co się stało?
-Będę u Ciebie za 10 minut. - Ruszył.
Jechał jak wariat, nie zwracał uwagi na znaki drogowe. Zakazy. Nakazy. Jechał w poszukiwaniu ukochanej. Kiedy dojechał na osiedle przyjaciela, ten już czekał pod blokiem.
-Siemano, co jest?
-Słuchaj, nie wiem co się stało. Karolina zostawiła mi kartkę, że wyjeżdża, że daje mi czas na przemyślenie wszystkiego. Najpierw myślałem, że pojechała do rodziców, ale oni przecież są w Hiszpanii u Pauliny, siostry Karoliny.
-No i co dalej? - Wsiadł do auta.
-W wiadomościach podawali, że na trasie do Zakopanego taksówka podczas ulewy wpadła w pośliz g. Wtedy instynktownie zadzwoniłem do Karoli, ale jej telefon nie odpowiada. Nie wiem co jest grane. Co mam robić.
-Wiesz czy coś się stało taksówkarzowi i pasażerowi?
-Oboje - Przerwał zapalając auto - Oboje są w szpitalu. Taksówkarz ma złamaną kończynę a kobieta trafiła do szpitala przetransportowana helikopterem.
-Jedź! - Krzyknął Paweł.
-Dokąd?
-Do Zakopanego! Do szpitala! Miejmy nadzieję, że to nie była Karolina, ale trzeba to sprawdzić.
-Stary, to ponad 150 km! Ja wczoraj wypiłem 7 szklanek whisky. - Zgasił stacyjkę w aucie.
-Wysiadaj, chodź na moje miejsce.
Wymienili się miejscami i chwilę później ruszyli do szpitala w Zakopanym. Trasa była nieprzyjemna, lał deszcz, było ślisko i te korki. Doprowadzało to Krzysztofa do wściekłości.
-No jedźże, ośle! - Krzyczał do kierowców, którzy stali przed nimi.
Pech nie opuszczał dwóch dobrych przyjaciół i chwilę po wydostaniu się z korka zatrzymała ich policja.
-Dzień dobry. Funkcjonariusz Komendy Miejskiej w Zakopanym. Proszę zgasić auto, wziąć dokumenty i zapraszam do radiowozu. Krzysztof, choć wiedział, że nie może opuścić auta zrobił to. Podszedł do radiowozu i stojąc jak dziecko powiedział:
-Jestem właścicielem auta, nie kieruję, ponieważ boję się, że mógłbym spowodować wypadek. Śpieszymy się do szpitala w Zakopanym, gdzie prawdopodobnie leży moja żona. To z tego wypadku z dzisiejszego poranka. Niech Panowie zrozumieją co czuję, wypiszą mandat i puszczą nas. Nie potrafię inaczej wytłumaczyć tego, że przekraczamy prędkość.
-Proszę wrócić do pojazdu.- Policjant spokojnie odpowiedział na słowa Krzyśka.
-Jezu! - Wrzasnął i wrócił do pojazdu.
Siedział tam i modlił się, by w szpitalu powiedzieli, że to nie jego Karolcia. Nie ona. Nie trwało to więcej niż 10 minut, gdy Paweł wrócił do auta.
-Dobra, jedziemy.
-Daj ten mandat, zapłacę go.
-Daj spokój, masz dość swoich problemów - Powiedział przekręcając kluczyk w stacyjce.
Jechali tak w ciszy. Im bliżej byli szpitala tym bardziej rosło napięcie. Dojechali.
-Czekaj! - Paweł powiedział.
-CO?!
-Idę z Tobą!
-Dojdziesz do mnie, ja nie mam czasu czekać. - Wybiegł z auta jak oszalały
W mgnieniu oka pokonał trasę z parkingu do szpitala.
-Dzień dobry. Dziś przywieziono tutaj dwie osoby z wypadku. Taksówkarza i pasażerkę. Została przetransportowana helikopterem. - Mówił szybko i niezrozumiale.
-Spokojnie. Nie jestem w stanie Pana zrozumieć!
-Niech mi Pani powie jak ma na imię i na nazwisko ta kobieta! To może być moja żona!
CDN. w notce noszącej tytuł
"Ulicznybeatbox - 5 (e)