Z dzisiaj, jak-zawsze-zajebistego-polskiego.
I nawet widać wodza!
Nie lubię powrotu po feriach. Od razu jedziemy z grubej rury, od chuja zadań, kartkówek, sprawdzianów. Dzięki lekkiemu życiu dwutygodniowemu przestawił mi się zegar biologiczny i tak oto zasypiam między 2-3. Wstać po 6 wczoraj mi się udało, dzisiaj jednak nie podołałam. Tak czy owak - skutkuje to moim fhui wkurwieniem, nieogarnianiem oraz zmęczeniem, chciałoby się tylko spać. Dzisiejszy sprawdzian z matmy - epic fail, ruszyłam tylko jedno zadanie (będę mieć aż 3 pkt!), ale pociesznym faktem jest to, iż nie tylko ja się tak wysiliłam.
Jedyne co mogłabym ciągle robić - być przy moim Niedźwiedziu. Tak miło, tak radośnie, cała złość ze mnie ucieka. :>