Człowiek przeejmuje się tym, że zjebał, że to jegeo wina, Ale jedno się nie zmienia, czy pokłóceni czy w zgodzie za przyjaciół da się pokroić. A później po prostu rzeczywistość sprowadza na ziemię.
Co boli najbardziej? Że znasz kogoś tyle lat, że bronisz go w niejednej sytuacji jak lwica małych, w zamian dostajesz kopa w dupę i nawet nie nóż w plecy tylko jak w dowcipie u teściowej, "teściowa poślizgnęła się na obierku i upadła na nóż. -I tak osiem razy?". Właśnie się czuję jakbym dostała osiem noży w plecy, bo ktoś kogo nazywałęś "przyjacielem" i myślałaś, że więcej o sobie wiedzieć nie możecie siedzi i obrabia Ci dupę z kimś kogo ledwo zna. Żeby było śmieszniej kimś na kogo też myślałaś, że możesz liczyć.
Co się pojebalo w tym świecie?
Boli, będzie boleć, bo trwało to za długo i było za ważne, ale za takie znajomości podziękuję. Ważne tylko, że śmieci jak zwykle same się wyniosły, a furtki pozamykały.