nie wiem co mam powiedzieć. zawaliłam wczoraj............. zawaliłam po całości. piwa, chipsy, spagetti, słodycze, jezu......... jak o tym myśle to chce mi się rzygać. jadłam i piłam, miałam wszystko gdzieś. tak właśnie kończą się imprezy, czego ja się spodziewałam. że nie wypije ani kszty piwa i nie zjem nawet jednego chipsa? jasne.......... szkoda gadać. nie mogę na siebie patrzeć.
tak bardzo chciałabym do wakacji wyglądać tak jak powinnam. bez tych cholernych fałdek na brzuchu, z mniejszymi udami, mniejszym tyłkiem, to tak dużo? kurde, nie chce się poddawać, ale jak staje w takiej sytuacji to po prostu nie mogę uwierzyć, że byłam taka głupia. to strasznie trudne siedzieć ze znajomymi i nie zjeść niczego ani nie wypić, zwłaszcza, że oni to robią. pomocy
wiecie co? mam mieszane uczucia. z jednej strony tracę motywację i nie mogę na siebie patrzeć, a z drugiej? z drugiej strony to wiem, że dam rade to zrobić, tylko muszę wierzyć i nie poddawać się po kolejnym upadku. to jest pokręcone, a ja jestem poj3bana, eh....