Mały odpoczywający przed wczorajszym treningiem.
Wczoraj
A więc wsiadłem sobie na niego na oklep i na kantarze żeby się polenić...
i po 30 minutach jazdy coś szarpnęło mnie za termo buty gdy spojrzałem pod konia ujrzałem owczarka niemieckiego który mnie i Dukata atakował. Więc dostał z mojej nogi w pys, po czym zaatakował Dukata nogi. fakt faktem że mały dzielnie się bronił. nie zapominając o mnie bo też walczylem o życie żeby się utrzymać na koniu (koń w kantarze) zaliczyliśmy dość szybkie galopy, brykanie, dębowanie i atakowanie. no i na samym końcu gdy już sytuacja była prawie opanowana Wojtuś spadł. Pies za mną i zaczął mnie szarpać dostał kopniaka po czym poleciał do stajni za koniem. więc ruszyłem ratować czterokopytnego na szczęście Cichocka była przed stajnią złapała Dukata żeby się nie przewrócił a ja próbowałem odganiać bestię (psa). zamieniłem się z Weroniką miejscami i zabrałem konia na padok i pochodziłem z nim żeby się odstresował. Konio juz dochodził do siebie po czym pies znowu pokazał się na horyzoncie i znowu trzeba było go przegonić.
Jedyne usterki to lekkie pokaleczenia u dukata na nogach, a u psa rozwalona połowa pyska.
Dzisiaj
Wypuściłem konink i nagle zaczęły dziwnie się zachowywać po czym zauważyłem wyłaniającą się z krzaków bestię(psa).
Przegoniłem go wsiadłem w samochód i pojechałem do właścicieli uświadomić go o poczynaniach jego pupila i dowiedzieć się czy pies jest szczepiony i czy nie jest wściekły bo jakos nie mieściło mi się w głowie żeby pies przyleciał na obcy teren i atakował innych.
Taki był nasz początek weekendu. Teraz leczymy małe ranki na nogach.