Hello.
czy ktoś tu pamięta, że kiedyś byłam, istniałam, walczyłam ?
zmieniałam wszystko setki razy. zaczynałam od nowa, z kolejnym nickiem, kolejnym, z blogiem, bez bloga. nic się nie zmieniało.
wciąż marzę i płaczę do marzeń, wciąż biję się w pierś za to co straciłam.
codziennie rano wstaję, maluję, staram się jak mogę zatuszować wszystko, co potrzebuje zatuszowania. pomalowane oczy, żeby ukryć smutek i rozczarowanie. pomalowana twarz, żeby nie było śladów spuchnięcia po łzach. usta zobowiązującę do (nie)szczerego uśmiechu.
póki co uchodzi mi na sucho całe to udawanie- ekstra szczęśliwej i zadowolonej. nikt się nie zorientował, albo nikomu się nie chce.
A tymczasem ?
nie pamiętam kiedy było dobrze. nie pamiętam, kiedy ostatnio zrobiłam to co sobie obiecałam. z ostatnich miesięcy pamiętam tylko jedno. gryzy, kęsy, jedzenie, żarcie. a później płakanie, wymiotowanie i nienawidzenie. później głodówki, głód, zimno i kolejny ra od nowa. od gryza. brzuch boli, żołądek pali, przełyk gryzie i uwiera. mam wrażenie, jakbym się zatracała, spadała głęboko, głęboko.
Przepraszam za pisanie po takim czasie, przepraszam za taki spam, ale musiałam. a teraz wracam do mojego utartego schematu, bo właśnie skończyłam na żarciu. czas pójść krok dalej i się tego pozbyć.
Brakuje mi bliskości.
xoxo, M.