Słyszę Janis Joplin i mam przed oczami taki "psychodeliczny" obrazek... Takie czarno-białe zdjęcie, na którym widnieje ta oto kobieta. (Obejrzałam się do tyłu; już mam urojenia). Przeraża mnie to. Myślę sobie: "Nie jest źle! Bywało gorzej!". Ał, nadal mam wrażenie, że ta podejrzanie uśmiechnięta pani stoi w mych drzwiach.
Ale jutro Walentynki!
mniam, mina do zżarcia.