Gdy zabraknie Ci sił to pomogę Ci wstać. Mogę dać Ci wnętrze żył gdyby, odpukać, w Twoich był brak. Mogę sprawić, że znów się uśmiechniesz wiesz, że potrafię zaklinać jak szaman. Mogę zmienić pioruny w szepty lecz wszystko to znika, gdy zostajesz sama. Sama z tą pustką, dziurą na duszy, w rozsypce jak pieprzone Lego. Gdzie się podziały anioły i czemu jest padół, przecież pękło Ci niebo. Tylko sygnały zostały, cichutkie pukania po nocy i zdjęcia. Tego się nie da przewidzieć za życia nieliczni się mogą pożegnać. Mieliśmy wrażenie, że śpi że wstanie, zapyta dlaczego płaczecie i czemu nosicie te czarne ubrania i kto tu nagrywa tę kiepską komedię. Mieliśmy wrażenie, kochanie, tak bardzo ulotne jak czyste powietrze.