tak na wstepie krotko o wczorajszej megamegamega bardzo udanej 18 Marty.
bylo lepiej niz myslalam. pozory moga mylic, kolejny raz.
chcecie wiecej notek tematycznych takze dzis pomyslalam,ze cos napisze. cos z wlasnego doswiadczenia.
masz problem,ktorego przez dluzszy czas nie da sie rozwiazac i w pewnym momencie zdajesz sobie sprawe,ze masz
jedna jedyna osobe,ktora prawdziwie jest z Toba we wszystkim. Smutna prawda? Czy raczej szczescie?
uwazam,ze zdecydowanie to drugie. Wole jedna prawdziwa czastke w tym calym swiecie, niz milion innych, ktorzy czekaja tylko na twoje upadki. Co z przyjaciolmi? czasami dzieje sie tak,ze maja swoje zycie i nie maja obowiazku zajmowac sie kazdym twoim problemem. Dlatego ta oto wlasnie osoba,z ktora dziele swoje jakze dosc niepoukladane zycie od prawie 7 miesiecy, kolejny raz dzisiaj udowodnila mi,ze nie pomylilam sie ani na chwile. Uwierzcie,ze czasem jest ciezko nie poddac sie. Szczegolnie dla mnie, bo jestem taka a nie inna osoba i badz co badz mam pewien okres za soba. Nie nie chce sie tutaj uzalac.
Wiele problemow,ktore mnie spotkalo spowodowalo,ze wcale nie jestem silniejsza... niestety. Optymistycznego podejscia,uczy mnie wlasnie on. Przypominajac sobie wszystko,swoja beznadziejnosc i nieporadnosc - trafia mnie szlag, ze tak bardzo sie wykonczylam.
blizny po szczesciu,ktore zazwyczaj trwa tylko chwile. i nie... nie chodzi tu o ,,milosc'' ktora kazda nastolatka przezywa na rozny sposob. dom? rodzina? przyjaciele? samotnosc? moze jakas czastka milosci,ktora tylko pogorszyla moj stan. Mlodzi ludzie roznie reaguja na rozne problemy. Niektorzy sa wystarczajaco silni,aby stawiac nim czola maja tzw zycie na pelnej wyjebce. Inni przechodza przez to gorzej. Ludzie przychodza i odchodza. Tak bedzie niestety caly czas,do tego trzeba przywyknac.
Troche odbieglam od glownego tematu... Coz wiecej, jestem bardzo szczesliwa,ze jest ktos taki. Ktos z kim dziele jedna droge i nigdy nie dam jej rozdzielic.