budzę się i mam pustkę w głowie. wzrokiem łapię nerwowo przypadkowe przedmioty, zawieszam - jedno oko na drzwi, za chwilę drugim za okno - spojrzenie beznamiętne, płytkie, takie co dopiero szuka i zanim się wpije, wgapi bezwstydnie to błądzi niejasne, bez wyrazu. później, już z większym zaangażowaniem przywołuję resztki, migawki prosto ze snów wczorajszych, tych z samego środka nocy co wybudzały gwałtownie z przyśpieszonym oddechem. kolejno, te tuż przed świtem, poranne, bardziej plastyczne, które już na granicy jawy; przewijam obrazy, sprawdzam, Ciebie w nich szukam, i kiedy wiem już, że sen mój jest od ciebie wolny, mogę wstać spokojnie, podnieść się i z jeszcze większym przestrachem sobie przypomnieć, że i w życiu jestem już od Ciebie wolna.