w tłumie
na wystawie
liryczną historię dopisać też można
o zamyśleniu
o odkrywaniu własnego ja
otwieraniu nieznanych pokładów świadomości
to zawsze można sobie dopowiedzieć
________________________________________________________________________
może kto poznaje delikwenta na zdjęciu?
a jeśli nie to podpowiem
(KOLejniczak)
(a i Tyszyk jest w tle)
Jakoś tak ostatnimi czasy właśnie KOLejniczak mi falowo w reminiscencjach abstrakcjami przepływa, refleksje wymusza, gdy w pracowni ceramicznej nadaję glinie kształt i wkładam w nią duszę, razem z częścią umysłu i serca; kiedy piec ceramiczny opróżniam, lub załadowuję; kiedy wsłuchuję się w dzwoniący śpiew stygnącej ceramiki świeżo wypalonej; pojawia się tak bezosobowo, bezszelestnie i bezcieleśnie jak dawniej, z samym tylko poczuciem istnienia, obecności, myśli; ulotnie i nierzeczywiście lecz na pewno szczerze z całym ciepłem i spokojem swoim pedagogicznym. I nie wiedzieć czemu, czasem muszę go zwizualizować i z(de)materializować sobie ...
jeśli miałabym kogoś przyrównać do anioła w moim mniemaniu, to jest nim właśnie on, jakimś dziwnym trafem niezmiennie i niezaprzeczalnie.
Nie on jeden w moim życiu, ale nikt inny chyba z taką stałością nie zachował tych wszystkich atrybutów
no może prawie nikt
jak często to potrafi wzbudzać zazdrość
przyjaźń, bliskość jakaś mentalna, którą tak naprawdę trudno wyjaśnić. I gdyby to jeszcze było tylko moim wymysłem, opowiadaniem napisanym przez moją fantazję ... czy nimi nie było?
dziś stabilniej stąpam po ziemi, zadaję sobie pytania - skoro to było tak realne, to z czego wynikało? Wczym tkwiła potęga i specyficzność? Na pewne życiowe momenty potrafię znaleźć wyjaśnienie, ale na to nie umiem, lub po prostu nie chcę, żeby tej prawdziwości i szczerości, tej czystości i piękna więzi nie zniszczyć, nie zdematerializować, nie zaprzepaścić, nie umniejszyć jej wagi. Z perspektywy czasu inaczej sie patrzy. Z perspektywy kolejnych zdarzeń.
Kocham, żyję, jestem uszczęśliwiona, ale za nic nie oddam tego stanu ducha, jaki mi się wówczas przydarzył - bezdotyku.
może i mogłabym to wyjaśnić, ale nie chcę - nie chcę uśmiertelniać własnego, życiowego mitu, który we wspomnieniu zawsze niesie przyjemne ciepłe światło;)
Pozdrawiam wszystkich którzy znają mnie z tego szalonego i metafizycznego okresu egzystowania bardziej jako chmura luźno powiązanych ze sobą atomów unoszących się w przestrzeni, niż jako człowiek jakim jestem np: dziś. Oni wiedzą ;)
i pozdrówcie ode mnie KOLejniczaka
(Kiedyś dał nam zadanie - wypisać:
czasownik
przymiotnik
rzeczownik
przymiotnik
czasownik
rzeczownik
tak żeby ułożyły się w jednolity tekst
potem mieliśmy zrobić do tego grafikę.
Mojej grafiki nie pamiętam (może to miały być monotypie???), ale pamiętam wiersz jaki wtedy powstał
Świecę
Ciepłym
Światłem
Jasna
Biegnę (albo: Pędzę)
w Mrok
w związku z wkładem w powstanie tego tekstu dedykacja (od tej chwili wreszcie oficjalna) jest oczywista.
na szczęście ów delikwent nie jest wielbicielem wynalazków w stylu : internet. Wobec czego mimo wszystko serdecznie go pozdrawiając kończę na dziś spotkanie mentalne raz na 2-3 tyg ;P
takie spotkania mentalne też ubogacają, choć prawdopodobnie raczej tylko jednostronnie ;)