Rzeczywistość zaczyna podsuwać rozwiązania
w sytuacjach wcześniej rysujących się raczej źle.
Porozrzucane nuty układają się stopniowo w piękną kompozycję.
Nie jest jeszcze skończona, ale sam jej wstęp zapiera dech.
Są miejsca, gdzie nie ma ludzi czerpiących radość
z podcinania ptakom skrzydeł tylko dlatego,
że oni sami nigdy nie nauczą się latać.
To pozwala zamknąć oczy
i znów marzyć o Wiośnie.
Są miejsca, gdzie nie ma ludzi nieludzkich.
I nawet stąpając po krawędzi mam pewność,
że na dole zawsze będzie Ktoś, kto mnie złapie
nim roztrzaskam się o beton
lub
utonę.