Ten zwyczajny czasu nietakt Pewnie się każdemu zdarzy, Zgaśnie światło, chociaż światu Z życiem będzie wciąż do twarzy Lecz, gdy skończy się opowieść, Zabrzmią echem głuche ściany To, czy jeszcze oprócz żalu Uda mi się coś ocalić?
O sobie: Ręce mam teraz bardziej spokojne.
Do miasta już tak się nie rwę.
Wciąż lubię wiatr i trochę czytam.
Myślę o śmierci, zanim zasnę, bo to jest, być może, powrót.
Jestem wciąż niejasna, niesyta.