Nikt by nie zgadał że ten uśmiech jest z kakao :)
Wiem, że długi fragment, ale naprawde polecam.
Paulo Coelho
"Być jak płynąca rzeka"
[i]Zapamiętam również legendę, którą opowiedział mi ktoś z obiadu.
Pewnego poranka mongolski wódz Dżyngis-chan wyruszył ze są świtą na łowy. Rycerze wieźli strzały i łuki, a Dżyngis-chan trzymał na ramieniu swego ulubionego sokoła, który był lepszy i zwinniejszy od najszybszej strzały, ponieważ potrafił wzbić się ku niebu i zobaczyć, to czego nigdy nie ujrzy człowiek.
Jednak mimo starań niczego nie upolowano. Zaniechęcony Dżyngis-chan zawrócił w stronę obozowiska. Nie chcąc wyładować złości na swych towarzyszach, odłączył się od grupy i jechał samotnie.
Myśliwi spędzili w lesie więcej czasu, niż zamierzali, dlatego chan umierał ze zmęczenia i pragnienia. Upalne lato sprawiło, że powysychały strymyki i nigdzie nie można było znaleźć wody, aż tu nagle cud! Zobaczył przed sobą spływającą po kamieniach strużkę wody,
Szybko zdjął z ramienia sokoła, wyjął srebrny kielich, który zawsze nosił przy sobie, długo czekał, aż się napełni, leczy gdy zbliżył go do ust, podleciał sokół, chwycił naczynie i odrzucił je na bok.
Dżyngis-chan wpadł we wściekłość. Jednak było to jego ulubione zwierzę, pewnie też było spragnione. Podniósł więc kielich, wytarł z piachu i znów zaczął napełniać wodą. Gdy naczynie zapełniło się do połowy, sokół ponownie zaatakował pana i wylał wodę.
Dżyngis-chan kocha wego sokoła, ale wiedział, że w żadnym razie nie moża pozwolić na taki despekt. Katoś mógł go z daleka obserwować, a potem opowiedzieć wojownikom, że wielki zdobywca nie umie okiełznać zwykłego ptaka
Tymn razem wyjął z pochwy szablę, podniósł kielich i znów zaczął go napełniać, patrząc na źródło i jednocześnie pilnie obserwując sokoła. Kiedy nabrał wystarczająco dużo wody, by się napić, sokoł znów podleciał. Chan jednym pchniecem szabli przeszył jego pierś.
Jednak strużka wody wyschła. Chanowi tak bardzo chciało się pić, że wdrapał się na skałę w poszukiwaniu żródła. Ku swemu zaskoczeniu rzeczywiscie znalazł małe oczko wodne, ale na jego dnie leżał zdechły wąż, jeden z najbardziej jadowitych, jakie żyły na tych terenach. Gdyby napił się wody ze źródła, niechybnie przeniósłby się na tamten świat.
Chan wrócił do obozu z martwym sokołem w dłoniach. Kazał odlać w złocie podobiznę ptaka i na jednym jego skrzydle wyryć taki oto napis: " Nawet gdy przyjaciel działa wbrew tobie,wciąż jest twoim przyjacielem". A na drugim skrzydle kazał napisać: "Każdy czyn dokonany w gniewie jest skazany na klęskę".[/i]
Nie komentuje.
pe.es.: astghik podaj mi swoje gie gie!