Wertował książki wzrokiem obłędnym
Zoologię starsł się szybko zgłębić
By tylko trafić na przeór wszystkim
Do serca rudej wiolonczelistki
To była pasja iście zwiadowcza
Wkuwał na pamięć dział o strunowcach
Bo go przeszywał widok jej dreszczem
On na fagocie grał w tej orkiestrze...
Mógł na jej piękno rodem z Tycjana
Bez przeszkód zerkać, gdy codzień z rana
Pod dyrygenta batutą ciętą
Orkiestra próbą była zajęta
Drażnił go tylko facet na bębnie,
Co się w jej kibić gapił namiętnie.
A fagot z bębnem - stwierdzić wypada
Nie wygra - jeśli w grę wchodzi waga...
Zaś ruda piękność wzrokiem ognistym
Zerkała troche w stronę bębnisty
A fagocista dziwił się szczerze
I w zemście sklejał temu talerze
Wiadomo jednak już od stuleci
Gdzie dwóch się bije, zwycięża trzeci
Bo pod urokiem pięknej Modesty
Był jeszcze inny członek orkiestry
Przy jej pulpicie na każdej próbie
Czekał bukiecik z biletem"Twój B."
Lub"Twój F.", za to tubista, co sił
Miał dużo, za nią instrument nosił.
Fagot podstępem zagrał nieczystym,
Wykopał stołek spod perkusisty
W trakcie adaggia, krzyknąwszy:"z głowy!"
Zadrżał przebity wzrokiem fiołkowm...
Wiolonczelistka zaś osłupiała.
Gdyż ona... serce zajęte miała.
I żaden z członków naszej orkiestry
Nie gościł w sercu pięknej Modesty.
Pewien poeta pisał sonety,
A w nich wyznawał wszelkie podniety.
Słowami wielbił piękną Modestę
- tego nie umiał nikt w tej orkiestrze.
Rafał Bryndal