bawiłam się wczoraj w fotografa, na spacerku z Moją Ukochaną- Najcudowniejszym Promykiem.
nie pisałam wczoraj, powiedzmy, że dostałam histerii, ale nie z powodu bilansu : )
był w miare ogarnięty.
dzisiaj pierdoła zgubiła portfel. zabójczej sumy w nim nie było, ale karta do bankomatu (całe szczęście pusta) i klucze (mam drugi w domu). żadnych dokumentów, ważnych rzeczy, tylko... chyba jedno wspomnienie..
z "zawalonej" kartkówki z matmy dostałam 5-,wczoraj 5 z francuskiego, dzisiaj w miare dobrze mi wok poszedł, więc- trzymam sie na poziomie zadowalającym : )
i znowu teatr. to oczyszcza.
serio... rozciąganie, ćwiczenia na kreatyne poruszanie sie- boskie *.*
dzisiaj na wadze 48,6kg jeszcze tylko troszkę do pierwszego celu, tylko kilo przecinek sześć...
i tak w ogóle- to dziwne.
jak dotykam swoich bioder czy łapie się w talii- wydaje mi się, że jestem szczupła, a gdy patrze w lustro, to uczucie chudości znika.. dlaczego?
w każdym razie, dzisiejszy bilans mnie śmieszy, zaczne więc od aktywnosci :
droga do szkoły, do domu, do szkoły, do domu- z 10km będzie= -240kcal
dwie godziny wf-u = -ok.100kcal
godzina ćwiczeń ruchowo- rozciągających + powrót pieszo= - min. 80
Daje nam to: -420kcal
a zjadłam?
ś: płatki + czarna kawcia= 185kcal
2ś: brak
o: 3 i pół pierożka= 175 kcal
d: biała kawa= 30kcal
Razem: 390 -420= -30kcal
śmieszne, że heheszki..
dobranoc, idę do Podstaw Przedsiębiorczości i WOK-u
trzymajcie się, kruszynki ;*