Hm, McDonald's w Zakopanem. Jakiś taki ładny był, więc zrobiłam fotkę, mam nadzieję, że te dziewczynki by się nie pogniewały. ; )
Tytuł nie nawiązuje ani do filmu, który lubię, ani do piosenki Matta, którą ostatnio co nieco maniaczę. Ot, tak sobie, słowa jak słowa, mógł je wypowiedzieć ktokolwiek w jakiejkolwiek sytuacji. Jednak ta sytuacja jest dość specyficzna, gdyż spotkała się z nią pewna nastolatka.
Szła parkiem, może nie ścieżkami, lecz trawnikiem między jakimiś krzakami. Potrzebowała chwil samotności, ludzie jej działali na nerwy, a zły humor sięgał zenitu. Nagle, nie wiadomo z której storny zaczął otaczać ją silny wiatr. Włosy uderzały o twarz, ubrania niebezpiecznie podwiewały, oczy, do których pchało się natarczywe powietrze mimowolnie łzawiły. Może i tego potrzebowała, musiała przyznać, ale nie w taki sposób. Wiatr zaczął szeptać jej do ucha 'Jestem szczęściem.. złap mnie, jeśli potrafisz.. mocno przytrzymaj.. i nie puszczaj'. Tak szybko jak przybył, tak samo i wybył. Roztrzepana, przewiana, z mokrą twarzą i płytkim oddechem próbowała się ogarnąć. Nie miała na to żadnego realnego wyjaśnienia. Gdy przejrzała się w lusterku, uznała z kwaśną miną, że nie jest już tak źle. Wyszła na ścieżkę. Nigdy więcej trawników. Zapatrzona, wciąż wstrząśnięta, szła z wzrokiem wbitym w ziemię. Nagle o coś uderzyła. 'Coś' to mało powiedziane, po prostu jakiś chłopak. 'Jakiś'? To również mało powiedziane. Oczy miał niebieskie niczym głębokie morze, pełne jakiejś dziwnej dzikości, zawadiacki uśmiech odsłaniał śnieżnobiałe zęby. Włosy, nie były krótkie, ale nie były też długie, mimo iż było już spokojnie, w dziwny sposób wciąż powiewały. Zapach był świeży, jak powietrze po deszczu, zmieszane z wonią lasu i męskimi perfumami. Wmurowało ją na pewną chwilę, a poliki nabrały widocznych rumieńców. Miała iść już dalej, gdy nieznajomy przemówił, 'Cześć, ma pani, jestem Venti.' Oniemiała, uczyła się tego słowa, jednak jej pamięć czasem, jak to czasem, po prostu zawodzi. Nie odpowiedziała. Mijając go nawet się nie odwróciła. Doszedłszy szybkim krokiem do domu, dorwała książki od łaciny i przetłumaczyła. Nagle zrozumiała, wiatr. Jej serce ścisnął żal, nie miała pojęcia, czy los kiedykolwiek jej coś takiego jeszcze podaruje, a wszystko to przez tą nieśmiałość. A on wciąż za nią stał, niewidoczny dla ludzkiego oka. Oj, ma pani, będziesz miała szanse, będziesz.
Tak poza tym, nudnawo, więc piszę jakieś 'niestworzone' historie. xd