Hahaha, nie ma to jak śmiać się z własnego kalectwa... :v
Tak to jest... Przy największych pierdołach się rozwale, a jak robie coś przeyebanego, to zawsze wychodze z tego bez szwanku. Jak to jest nomanie to ja nie wiem.... No ale cóż, widocznie sam się o to prosiłem. Następnym razem będę wiedział, że nie powinno się lekceważyć nawet kawałka chodnika i krawężnika.
Skręcona kostka w lewej nodze. 2 tygodnie gips, około 3/4 tygodnie wyłączony z treningów, mheee... ;| Nie lubie tego!
Jak to się stało? Będąc na treningu z Sikim i Jędrkiem w Tychach - miejscówki nie znam, ale było to jakieś przedszkole (wysokie murki z białej cegły, zakończone owalną krawędzią) - robiłem Side Flipa (salto bokiem) do preca z chodnika na płytkę betonową z kanalizacji. Przy drugiej próbie totalnie zlekceważyłem odległość i to był błąd. Trafiłem lewą nogą (lądującą) na krawędź tej płytki i momentalnie zjechała mi stopa, czując przy tym okropny paraliżujący ból towarzyszący skręceniu nogi. Nawet nie pamiętam, żadnego bólu, związanego z samym upadkiem i przewróceniem się, tylko czułem ten ból w kostce i stawie skokowym. Trwało to zaledwie pół sekundy, a już wtedy wiedziałem, że kostka będzie na 100% skręcona. Uczucie było podobne do mojego pierwszego skręcenia z prawej nogi, z tym że tutaj ból był dużo większy. Chłopaki szybko mi pomogli i powiedzieli, żebym podniósł noge do góry i oparł stopę o kawałek metalowej bramy, która była zimna. Zminimalizowałem w ten sposób ból i zapobiegłem szybkiej opuchliźnie. Po około 20 minutach zdecydowałem się pójść pod piramide, skąd rodzice mieli mnie zabrać samochodem do Pszczyny i do szpitala. Zabrałem kamery i sprzęt i z pomocą Sikiego i Jędrka w miare bez problemu udało mi się dotrzeć na miejsce.
Pomimo tak pechowego wypadku, atmosfera była i tak bardzo pozytywna i cały czas mi się chciało śmiać z mojego kalctwa i głupoty zarazem: "jak mogłem się w taki plackowaty sposób załatwić, ale ze mnie ciota, ale ze mnie pussy nigga" :v
Potem czekałem bardzo długo w szpitalu aż nas obsłużą. Czekaliśmy ponad 2,5 godziny bo przyjechała babcia, która zsunęła się z łóżka i połamała sobie wszystkie kończyny. Masakra! Jeden wypadek i szpital sparaliżowany, tak więc nie polecam nikomu korzytać z opieki w Pszczyńskim Szpitalu, lepiej pojechać sobie gdzieś indziej. Nigdzie nie ma tak beznadziejnej raz, że obsługi, dwa mentalności i podejścia lekarzy (wyjebane mają na wszystko i pacjentów). Lepiej pojechać gdziekolwiek indziej! ;)