tyle zdarzeń miało miejsce ostatnio w moim życiu. zarówno tych przyjemnych, jak i tych, których nie chciałam przeżyć. mimo wszystko znów wychodzę na prostą. jest kilka spraw, które czekają żeby je załatwić ale obiecałam, że przez te trzy tygodnie dam sobie z nimi radę. niektóre sytuacje tak mnie zaskoczyły, że do tej pory łapię się na tym, że zastanawiam się czy to prawda, czy może to jakiś ogólny żart wobec mnie. póki co wszystko wskazuje na to, że nie mylę się, tak się po prostu dzieje. cieszę się? niesamowicie. nauczyłam się patrzeć na to z innej perspektywy, trochę z dystansem, nie ma już niepotrzebnych łez, dyskusji, sporów. wszystko zaczęło się jako-tako układać. oby ten stan trwał jak najdłużej.
I możesz mówić mi głupi idealisto
ja żyję tak : nic albo wszystko!