Szukam drogi, która nawet nie istnieje. Nie umiem dpowiedzieć na wiele pytań. Czy odczuwam radość? Tak, ale nie wiem gdzie ona się kryje. Strzępki emocji we mnie tkwią jak igły wbite w skóre. Z każdym dotknięciem boli coraz bardziej. Pustka przeplatana złem. Pustka. Nie ta, co wcześniej. Inna. Boli tak samo. Rozrywa mnie na strzępy. Słyszę chichot zła w mojej duszy. Potrzebuję ukojenia. Stałego ukojenia. Chcę, aby ktoś ważny dostrzegł we mnie dobro, którego nikt nie widzi. Nie potrzebna mi chęć wstania z łóżka. Potrzeba mi cząstki innego ciała. Idealnego elementu, który zakończyłby tę puzzlową przeplatankę. Nie spocznę, póki nie dostanę tego, czego chcę i na co zasługuję. Długa droga w dół.