Czuje się fatalnie, po spotkaniu na przyszłoroczne bierzmowanie zaczeło ostro lać i już wiadomo jaki był koniec tej histori.
Nie wiem co się ostatnio ze mna dzieje, znacznie więcęj myśle o wszystkim, wtedy zamykam sie w sobie
i wygaduję głupoty.
Nie wiem czy to przez tęsknotę ( ... ), czy zamartwianie się wszystkim, tym bardziej swoim ciałem.
Najchętniej bym została jutro w domu, ale zależy mi na jutrzejszej fizyce, w piątek też bym nie poszła,
ale tu teraz mam poprawę z biologi, z którego akurat dzisiaj muszę się uczyć, ale jestem w tak kiepskim stanie, że najchętniej
mogłabym leżeć na swoim łózku i ryczeć w poduszkę.
Ono też dużo przeżyło razem ze mną, praktycznie codziennie wchłaniało moje słone łzy.
Nie boję się tu wszystkiego wyznawać, po prostu wyżalam sie tu, gdzie indziej nie potrafię tego okazać, a na dodatek nie mam komu.
..35 dnii <3