Jak ciężko było się przyznać do ucieczki, tak jeszcze trudniej wrócić i przeprosić. Wielokrotne próby nic zupełnie nie dawały, sława, taniec, spełnienie najskytszych marzeń, uśmiech i na końcu łzy. Tak minęły wakacje, rok, minął rok.
Było pięknie, zima, wiosna, ucieczka, wakacje, powrót, październik. Tym razem bez zbędnych telefonów, spotkań pod domem, spacerów i tych ciastek holenderskich. Tym razem będzie inaczej, chociaż wiem, że ta historia się powtórzy gdzieś w nas.
Druga klasa Liceum, podobno jakiś czas z cyklu ''magiczne lata'', za 16 miesięcy matura, zleci tak samo jak wyjazdy do Wroclove osoby tak mi w ostatnim czasie bliższej, zaraz święta, nowy rok, bla bla bla..
Jak dawno nic nie pisałam, pamiętnik gdzieś walnęłam pod łożko, którego już nie lubię, nic nie przychodzi łatwo.
Jak świat się zmienił przez ten cholerny rok.
Lana tylko pozostała.
I żeby było dobrze, żeby buty przyszły, żeby urodziny wypaliły, żeby matematyka w soboty nie siadła mi na mózg, żebyś był nadal.
Proszę.