Zapraszamy do czytania opowiadania !! :D
http://the-power-of-freeedom.blogspot.com/
***
Ostre światło lampy miejskiego szpitala drażni moje wrażliwe, zaspane oczy. Moje sześcioletnie serce bije w rytm wskazówek zegara wybijającego trzecią godzinę. Z sali obok dobiega przeraźliwy dźwięk. Moje ciało drży ze strachu oraz zimna. Obok mnie siedzi ojciec. Widzę jego przekrwione oczy pełne strachu i bólu, który przekracza granice szaleństwa. Martwi się. Cisza na korytarzu przerywa przeraźliwy krzyk. Moje nogi rwą się do ucieczki, jednak nie mogę tego zrobić. Tam jest moja mama. Czas wlecze się nie ubłaganie. Minęły dopiero dwie godziny, które zamieniają się w wieczność. Zdarza się, że momentami podnoszę głowę i widzę biegających lekarzy. Nic nie rozumiem. Wytężam wzrok i spoglądam przed siebie w głąb długiego, niebieskiego korytarza. Mimo tak późnej godziny na oddziale pojawia się wiele osób. Ich oczy zdradzają emocje. Widzę starszego siwego mężczyznę z łzami oraz bezradnością wymalowaną na twarzy. Jest zmęczony. Widzę jak podchodzi do niego lekarz, który w geście wsparcia kładzie starcowi rękę na ramieniu. Po chwili z sali obok troje pielęgniarzy wywozi na metalowym łóżku ciało starszej kobiety. Mężczyzna osuwa się na ziemię. Wykonuje telefon do swojego syna. W szpitalu ból i cierpienie nie są nikomu obce. Na przerażonego mężczyznę spogląda również niebieskimi oczami chłopiec o czarnej, bujnej czuprynie. Przypatruję mu się kilka sekund, lecz dopiero po chwili dostrzegam plamę krwi na jednej z nogawek oraz przecięty łuk brwiowy. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco i zastanawiałam się co przytrafiło się chłopcu i jak radzi sobie z bólem. Z zadumy wyrywa mnie kolejna fala krzyku. Prawdziwy dramat rozgrywa się w sali 212. Nie minęło zbyt dużo czasu, a nastała cisza. Ucichły krzyki, a dźwięk maszyn szpitalnych przytłumił jednolity, długi sygnał. Nie przykładałam do tego większej uwagi. Dla mnie przestraszonej sześciolatki znaczyło to tyle, ile porządek w pokoju. Dopiero teraz rozumiem, co się stało. Moje ciało przeszył dreszcz, gdy zobaczyłam zalanego łzami, jednak uśmiechniętego ojca. Na rękach trzyma dziecko zawinięte w różowy kocyk. To moja siostra Lily. Radość z narodzin trwała krótko. Moja kochana mamusia odeszła. Komplikacje poporodowe okazały się dla niej śmiertelne.
Budzę się z krzykiem, osaczona kolejnym koszmarem. Mnie i moją siostrę wychowuję przepracowany ojciec, dla którego alkohol stał się drogą ucieczki. Tak na prawdę radzimy sobie same, opierając się na doświadczeniach mamy, które zapisała w swoim pamiętniku.
Jestem Ines. Mam 17 lat.