Piątek. Nie mogłam usiedzieć na tyłku w szkole, bardzo paliło mi się do wyjścia. Nie chce wspominać o 1 z matematyki i 3 z geo. Jest fantastycznie. Na jutro miałam i mam nadal całkiem ambitne plany. Początkowo miałam wybrać się do stolicy do K, klasowe spotkanko, szeesha x2 (Anna -> klasa) :3
I can't stan it.
Przywlokłeś się jak jakiś kretyn, ale i tak smutno mi przez to jak cię potraktowałam, mimo, że wiesz, że inaczej to nie mogło być.
To wszystko jest proste jak PEJCZ, ale nie, nie ma tu zasady chcę-mam, o nie. Nie pozwalamy się tu traktować tak przedmiotowo.
Wylewam swoją złość w poduszki. musze je w końcu wyprać z tego słonego zapachu.
jak na razie jedynym moim problemem jest brak papierosów i kremu do rąk orsaya.
Nieprędko dziś wybiorę się w stronę łożka, już planuję co zjem na śniadanie.
Jesteś chujem bo napisałeś mi zbyt ładny komentarz pod zjęciem i przypomniałeś o sobie, gejuch.