o boże, zarąbię dzisiaj tego rąbniętego photoblożka.
zacina się takie małę gównienko i mnie wnerwia, chociaż i tak nie pogarsza sprawy.
no coz, moglo byc gorzej.
a razem złapmy się za ręcę. powędrójmy w górę. a jak niechcęcy spadniemy lub grawitacja przyciagnie nad ku dołowi, to jednak razem. a potem jedno z nas pociągnie drugie spowrotem w górę. wyciagniemy twarze ku słońcu i bedziemy mieli jednakowe uśmiechy. nie będziemy przejmowac się innymi, nie spojrzymy nikomu w oczy. tylko sobie. zmierzymy w kierunku naszego celu, bedziemy jebac na wszystkich i przytulimy się, powoli rozpływając się w słońcu jako nasze marzenia<3.
ostrość taka w sumie jest, ale jedna jej czesc ma ochotę (baardzo wieeeelką) żeby się kochać.
ajj.