Dawno nie miałam swoich przemyśleń, a już tym bardziej nie zapisywałam ich tutaj. No i właśnie w tym momencie myślę, iż powinnam coś tu napisać. Pisząc 'coś' mam na myśli coś mądrego. Problem w tym, że nie wiem co. No i właśnie mnie olśniło- coś mi się przypomniało.
Wczoraj złapałam jakąś 'chorą masę' na uczenie się. Chciałm zacząć swoją przygodę z językiem niemieckim (fajnie by było jakbym cokolwiek rozumiała z tego podrecznika mojego brata ^^), hiszpańskim (niestety nie miałam podręczników), rosyjskim (ale mamie się nie chciało mnie uczyć). W końcu wpadłam na to żeby podszkolić się z gramatycwe z angielskiego, ale kiedy to wymyśliłam było już trochę za późno i mi się odechciało. Myślałam też o nadrobieniu biologii z tych 3 lat gimnazjum (chyba wystarczy, że powiem 'Szpitunka'), no ale nie doszło to do skutku. Co mnie najbradzoej zdziwiło w tym wszystkim to to, że zachiało mi się uczyć w wakacje. Co jest? Mam czas wolny- wolny od szkoły, powinnam odpoczywać, a mój jedyny kontakt z książką to co najwyżej kupienie jej i przyniesienie do domu, a ja chcę się uczyć? Coś jest nie tak. Ale patrząc na to z drugiej strony jestem z siebie dumna, że w końcu nastał ten cud natury i zachciało mi sie uczyć. Szkoda tylko, że tak późno. I mam nadzieję, że to nie jest chwilowe, tylko już mi tak zostanie.
No ale tak co do tych moich przemysleń... ;D Zastanawiam się dlaczego ludzie tak późno zaczynają myślec o swojej przyszłości, zazwyczaj jest już na to za późno. Budzą się przed maturą i mają do wszystkich (najczęściej do rodziców) pretensje o to, że nie cisnęli ich do nauki. Ale to wcale nie jest wina rodziców, to nie rodzice powinni się martwić o naszą przyszłość, tylko my. Oni już się ustawili i wychowali dzieci, zrobili wszytsko co mieli zrobić. Do ich obowiązków nie należy pilnowanie nas. Według mnie rodzice dają nam wolną rękkę abyśmy mogli im udowodnić, że dobrze nas wychowali, że potrafimy zadbać o siebie sami i dać z siebie wszytsko bez ich 'nakazów i rozkazów', żebyśmy pokazali, że faktycznie jestesmy tacy dorośli i dojrzali za jakich się uważamy. Jeśli teraz nie weźmiemy się w garść, możemy sie obudzić 'z reką w nocniku' (jak to mówi moja babcia).
Taa, chyba już skończę to pisanie bo coś się rozpisałam za bardzo, ale radzę wszytskim: Kiedy myślicie 'Szkoła- a co mi tam, zacznę się uczyć od nastepnego roku', to zmieńcie tok rozumowania na 'Szkoła- musze zacząć się uczyć, bo odkładając nauke z roku na rok nigdy jej nie zacznę, a kiedy przyjdzie co do czego, bedzie już za późno'.
.wgl to się zastanawiam czy ktoś to przeczyta. hahaha. xd