jak człowiek tęskni za takim naładowaniem baterii, gdy musi siedzieć w betonowym świecie.
Kiedy to można położyć się przy górskim strumieniu, który tak rozkosznie szumi,
wtulić się w ramiona ukochanego,
zamknąć oczy i rozkoszować się ciepłem słońca.
To było cudowne popołudnie.
Nie żebym narzekała. I Poznań zyskał w moich oczach,
od kiedy otoczenie się zmieniło. Już nie mieszkam tu za karę, nie z przymusu,
ale dlatego, że chcę.
I to mi dodaje siły na następny, często ciężki dzień.
Bo w końcu jutro stoczy się kolejna walka. Oby wygrana ;)
Zdjęcie: Tatry, Dolina Kościeliska, sierpień 2009.