osiem dni szkolnych i słodkie opieprzanko. jak tu się nie cieszyć? przecież to tak podbudowywuje, że nie można ich nie przeżyć. nawet jeśli każdy zawalony jest milionem rzeczy do zrobienia. ale.. jest wiosna. i jest prawko. prawko, które powiedzmy, że poszerza horyzonty. no i jest jeszcze ból nóg towarzyszący od soboty. ale nawet dla niego.. było warto. jakieś 30 kilometrów, 30 fajnych kilometrów. w fajny dzień, z fajnymi ludźmi. niestety nie ze wszystkimi fajnymi, jacy są na świecie. bo wszystkich nie da się połączyć, jak sie ostatnio przekonujemy. ale ogarniemy, nie? ;) kurczę, no bo ogólnie to jest fajnie. tak mimo wszystko. mimo bardzo duże wszystko.. ale jest.
jeśli kochasz życie,
zamów życia milion kilogramów.