Nietrwały jak domek kart
Zdaje sobie sprawe jak mało jest wart
Nie znając drogi powrotnej
Przywdziany w swe papierowe spodnie
Wchodzi do środka przez karciane drzwi
Bez zbędnych słów karty wręczy mi
Lecz dość ma już wiecznego kastrata
Pokera, makao i uszustw brata
Chce zmienić los lecz tylko widzi szaro
Dame pik i króla karo
Monotonia życia go dobija
W nietrwałym świecie jego dusza niczyja
I w końcu sprawia sobie dar
Włąsnymi rękami burzy domek z kart
I wreszcie wyczuwa słodki smak wolności
Budując na nowo filary tożsamości
Wiersz mojego autorstwa (gdyby ktoś miał wątpliwości).
Pozdrwienia dla wszystkich kochających śnieg i Mirka :*