W końcu wszystko zaczyna się układać.
Odzwyczaiłam się od tego.
Pewnie dlatego, że tak długo na to czekałam...
Narzuca mi się "na tapetę" tylko jedna myśl: życie jest cholernie nieprzewidywalne - zawsze przynosi nam to,
co w danym momencie wydaje nam się niemożliwe. - Wszystkie zamiary są odrzucane, wszystkie marzenia blokowane,
a w momentach największej rezygnacji, dzieje się coś, co wszystko zmienia.
Jak kurs na południe, przynosi ciepło i daje widok na cudowny horyzont.
Parę miesięcy wcześniej, jeszcze zanim postanowiłam skasować wszystkie notki i wrócić na fotobloga,
znikąd napadła mnie myśl i wewnętrzne przeświadczenie, że widzę światełko w tunelu na rozwiązanie wszystkich moich dotychczasowych problemów.
No i udalo się. -Nie myślę już o tych wszystkich rozczarowaniach, błędach, o ludziach, na których się zawiodłam,
na ktorych się pomyliłam tak boleśnie, że wracali oni co chwilę do mojej głowy. Jest w niej teraz tylko jedna osoba.
Proszę, niech zostanie już na zawsze.