myśl
tory
pustka
cisza
spojrzenie w prawao
i w lewo
i za siebie
w garści "przyjaciółka"
słysze w sobie głos:
"tak, teraz... cholera rób to... pomoże!"
jedno, drugie... kolejne pociągnięcie
ulga...
ból ręki...
spotkanie z Nią...
krótka rozmowa...
kolejna pierdolona kłótnia...
Jej odejście...
sama... znów wszystkie pierdolone myśli wracają...
most, tym razem most...
w dorodze szczekanie psów...
myśl
"jesteś złym człowiekiem"
jestem, wiem
wyciagnięcie żyletki...
chęć wbicia głęboko... tak by przeciąż żyłe... tak by umrzeć...
napisanie smsa do koleżanki M...
odpowiedz jej na moją wiadomość:
"Nie rób tego, zwariowałaś?! Zaraz pójde po .... żeby z Tobą porozmawiał, pomógł.... pomyśl o Bogu..."
moja odpowiedz:
"nie strasz mnie Nim i głupia nie idz... o Bogu? teraz najtrudniej mi o Nim myśleć..."
stoje...
w ręce "przyjaciółka"
patrze...
tak chce tego...
wypada z rąk...
myśl:
"Co jest? Boże, znak? "
podnoszenie "przyjaciólki"
zbliżenie do skóry...
nagły brak odwagi...
myśl:
"cholera jasna"
pierwszy głos we mnie:
"wyrzuć ją, zacznij od nowa, wyrzuć"
drugi:
"przyda się... jeszcze się przyda"
schowanie do torby...
tak przyda się...
niestety...