Czyżbym w końcu przejrzała na oczy? Nie, to nie to. Bo jeśli się odezwiesz, everything will be all right. Ale jedno wiem, nie zależy ci na mnie, tak bardzo jak mówisz. Słowa rzucone na wiatr wypłynęły z twoich ust, nie pierwszy raz. I wiesz co? Teraz to wiem. Ludzie, którzy nigdy nie nazwali się moimi przyjaciółmi, i których ja tak nigdy nie traktowałam, zrobiliby dla mnie więcej, nawet myślą o mnie częściej, odzywają się częściej. Śmieszne, prawda? Ale to nic, właśnie dzięki takim osobom się nie poddam, bo jednak wiem, że komuś na mnie zależy. Poza tym charakter nie pozwala mi się poddać, przecież co to byłaby za Zbunia, chodząca bez uśmiechu na twarzy, bez ironii w głosie, bez tej iskierki optymizmu w oczach. To nie ja, to do mnie nie pasuje. Mimo wszystko, będzie dobrze, za dużo przeżyłam, żeby takie coś mnie wykończyło. Po prostu nie powinna byłam się wkręcać, a jednak... Ale cóż, stało się i czas to zakończyć, czas znowu mieć na wszystko wyjebane.
Dziękuję, do widzenia. Kocham cię.