Leżąc na ulubionej poduszce, wsłuchiwałam się w ciszę odbijającą się od ścian. Leniwe koty schowane pod ciepłą pierzyną, kolejny raz wystawiały łebki, by znów moje dłonie je głaskały. Zewsząd płynął zapach arachidowej łąki i mleczy posianych przez Pana Boga dla zabawy, by tworzyły się kurzajki. Jedynym dźwiękiem odbijającym się echem wewnątrz pokoju był niespokojny stukot mego serca. Gdy tylko zamknęłam oczy, pojawiał mi się obraz uwielbionego młodzieńca, owianego blaskiem i miłością. Nadal ciążyła na mnie klątwa tamtych dni, które dzieliliśmy razem. Pomimo upływu czasu uczucia nie poczęły słabnąć. Wręcz przeciwnie coraz bardziej nabierały na sile. Och, Mawat, gdybyś mogła wiedzieć jak dzień mija mi na rozmyślaniu o łąkach i kwiatach, na których byliśmy razem, o słodkich czereśniach razem zrywanych z drzewa mej babci.
Nie mówił do mnie miw-sher, lecz byliśmy ponad to. Nasze oddechy splątane przez kakofonię uczuć razem tworzyły spójną melodię. Słońce uśmiechało się do nas za każdym razem gdy otwieraliśmy razem oczy. Moje ramiona, oplecione dotykami i pocałunkami nadal płoną, pragnąc Twego dotyku. Lecz nic nie mogę zrobić. Ostatni pociąg dawno już stąd odjechał. Przeszłość zamknęła za sobą drzwi na cztery spusty i zabroniła nam przychodzić w to miejsce. I pozostały tylko delikatne pamiątki owiane zapachem sprzed wieków, nic więcej.
Wkrótce zapomnimy, jak brzmiał głos wymawianych spójnych liter. Zapomnimy kolor oczu i blask wewnątrz nich, gdy szczęście uśmiechało się do nas całym sercem. Nikt nie będzie pamiętał smrodu spalin na ulubionej bluzie, ani listów pisanych ręcznie, tylko dla tej osoby. W wirze zmartwień i przyszłych dążeń zapomnimy wszystko, co miało kiedyś jakikolwiek większy sens...
czy to pisanie czy pustka słów?
znów nie wiem i chyba znów..
już nic napisac nie umiem..
Użytkownik szejnn
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.