wójcin, lato, kapelusz, coca cola, wyjebane ....
Ty uwielbiam kiedy się tak pięknie śmiejesz
Ja zgłębiam to jak Mendelejew
To pierwiastek szczęścia w świecie zasad kwaśnych i mętnych
Ludzie mają pecha w związkach to kwestia
Niepotrzebnych reakcji, dyskusja wypluta z tlenem
Co jest tu srebrem, co złotem mowa czy milczenie
Problem? To złe wzory ty bez nich sama wiesz, że nie wystarczy
Dotrzeć do jądra, żeby zbadać wnętrze
-
Dostaje mi się od humanisty, cedzisz, że masz ścisły umysł
Ale i tak dobrze wiem, że nie dbasz o cyfry i sumy
W sumie różnice nieistotne, Ty zawstydzona
Obok nienagannej figury gra tak rzadki iloraz
Czy myślę o nas gdzie jest granica tej funkcji
Bo liczę na coś więcej niż tylko wspólne rachunki
Wspólny kąt, chociaż logika prostą linię kreśli
Chcę wpisać te szaleństwo w okrąg perspektyw
-
Czasem masz opory też wolę unikać napięć
Natężenie stresu, kiedy codzienność za gardło łapie
W szarą masę wtopieni nie traćmy energii
diler Bóg dał 10G, żebyśmy stąpali po ziemi
Chcę żeby była ta piękna stała przede mną
Chociaż to ponoć kobieta jest tu jedną-zmienną
Bez reguł bez kalkulacji, definicji
Jesteś kimś bliskim, nie tylko w sensie fizycznym