dzisiaj było tak leniwie i przyjemnie, jak na niedziele przystało i uwielbiam moje kociane piesy :3
grill i opierdzielanie sie na leżakach, miły family time ;)
a wczorajsze ognisko było genialne, jak zwykle dużo śmiechu :D
potem zaczęło sie opowiadanie strasznych historii
końcowy efekt taki, że ja, Wiluś i Szymek wylądowaliśmy w kotłowni gadając dalej o duchach
przeklinam ptaka, który mnie tak wystraszył, że dostałam palpitacji serca >.<'
i spacer po 'szatanówce', robienie z siebie debili i chowanie się w rowie, kiedy auta jechały... powrót do domu po północy...
pojeby z nas i tyle
na następne ognisko mamy już kolejne mroczne plany :D
i książke, którą czytałam na powyzszym zdjeciu, wlasnie przed chwilą skonczylam
uwielbiam czuć to, co główny bohater czuje, stawiać sie w jego sytuacji...
było to wszystkie na tyle smutne, że często przewracając kartkę, miałam coraz większą gulę w gardle
ale dobry happy end nie jest zły :D
Marchin' On
Użytkownik syymphony
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.