Siedziała raz śmierć na oknie,
wypatrywała swoimi martwymi oczami,
kolejnej ofiary.
Przybrana w czerń, a w ręku kosa...
Taką ją ludzie widzą.
Jako potwora co zabiera im bliskich,
jako zjawę....
A przecież wcale tak nie jest....
Śmierć- nikt nie wie jak wygląda.
Poza mną....
Śmierć jest kobietą,
odzianą w zwiewne, czarne szaty,
o długich czarnych włosach,
co kruki przypominają,
o głosie skrzeczącym jak wrona.
Ale ona nie zabija. Nie.
Ona zabiera ze sobą tych,
dla których już nie ma tu ratunku.
Ona- samotna, nieznana nikomu,
nikomu poza swoimi towarzyszami.
Ona- pani ciemności.....