jest! słońce jest, temperatura idealnie idealna, wyjazd za 2 dni, jakas flaszka by musiala jeszcze brzdęknąć i wszystko by bylo na swoim miejscu. w kazdym razie wrzucam se to zdjecie dzisiejsze, bo już dawno żadnego nie bylo; pajeczyny obrosly tego pb rzec można.
poza tym palec mi prawie ozdrowial, nawet kotlecika bym se umial nim ukroic (to taki żaLcik malo istotny) i pisac jak widac tez jestem w stanie, co cieszy mnie niezmiernie.
no i... a, wlasnie. dzisiaj true blood sobie poogladam, zacznę kompletować zestaw wyjazdowy i będzie git. i poczekam cierpliwie i bezwpadkowo do 31 i moze nie uschne z zatesknienia.
dobra, kończę, bo moja wena wlasnie odplywa, statek 'kreatywnosc' powoli tonie i takie tam inne przenośnie. ciao ;*